• Magiczne miecze

        • MAGICZNE MIECZE                                               Maciek Staniszewski IVb

           

           

          Jak to się zaczęło?

           

               Dawno temu, w pewnym magicznym mieście Versilion żył wojownik zwany Smoczym Blaskiem. Posiadał smoka i dwa wielkie miecze. Jeden miecz był złoty, a drugi czarny. Miecze te były najsilniejsze w całym mieście. Pewnego razu Smoczy Blask zniknął, a miecze zostawił w dwóch różnych krainach: Xelerii, złej krainie, która pragnęła zawładnąć całym magicznym imperium i Velerii, która pragnęła pokoju. Obie chciały posiadać dwa miecze, bo tylko ten kto ma oba miecze i zaniesie je do świątyni maga może w pełni uwolnić ich moc.

               Pewnego dnia w Velerii urodził się Nick. Miał brązowe włosy, silne ręce i niebieskie oczy. Po dziesięciu latach Nick mógł stanąć do wielkiego turnieju o prawo do nauki magii.

           

          Rozdział 1 : Początek

           

               Po dziesięciu latach nauki walki na miecze Nick był przygotowany. Tak myślał.

          • Uda mi się – powiedział do Bena, który też startował w konkursie.
          • Jesteś naprawdę dobry – odpowiedział.
          • Dzięki, do jutra.
          • Pa – odpowiedział Ben.

          Następnego dnia Nick obudził się wcześnie rano. Musiał jeszcze potrenować przed turniejem. Zszedł na śniadanie.

          • Cześć! - Przywitał mamę Nick.
          • Cześć, siadaj do stołu - odpowiedziała mama Nicka.
          • Dzisiaj wielki turniej, pamiętasz? - zapytał.
          • Tak – odpowiedziała – zjadasz i idziesz na trening. Nie chcę żebyś przegrał
          • Dobra, jak myślisz wygram z Benem?
          • Pewnie, liczę na ciebie!
          • Dzięki – odpowiedział Nick.

          Nick zjadł i wyszedł z domu

          • Zajdę po Bena – pomyślał.

          Szedł szybko, żeby się nie spóźnić na ostatni trening. Podszedł pod dom Bena i zawołał:

          • Idziesz? - zapytał
          • Tak, już wychodzę! - odkrzyknął Ben

          Obaj doszli na ostatni trening spóźnieni.

          • Pięć minut spóźnienia - zawołał instruktor, od razu kiedy Ben i Nick przekroczyli bramę pola treningowego – to ostatni trening i nie wypada się spóźniać!
          • Wiemy i przepraszamy – odpowiedzieli jednocześnie chłopcy
          • Do roboty! – ciągle krzycząc mówił instruktor - wybierzcie sobie przeciwnika i pokażcie co potraficie!

          Nick oczywiście wybrał Bena, a on jego.

          • Nie myśl, że dam ci wygrać – powiedział Nick – to ostatni trening.
          • Wiem – mówił Ben – ja nie zamierzam przegrać
          • W takim razie – odpowiedział Nick – do dzieła!
          • Start! – krzyknął instruktor

          Po szybkiej, 15-minutowej walce, zwyciężył Nick.

          • I co? - powiedział zachwycony Nick – Mówiłem, że wygram!
          • Tak - odezwał się smutnym tonem Ben – wygrałeś.

          Obaj byli bardzo zmęczeni. Nick był w świetnym humorze. Wygrał walkę treningową. Jak ją wygrał, to z turniejem pójdzie łatwiej.

          • Teraz turniej – powiedział Ben – jak myślisz, mam szansę?
          • Tak.
          • Dzięki.

          Zrobiło się cicho. Przez jakieś piętnaście minut nikt nic nie mówił.

          • Mamy 30 minut wolnego do dwunastej – zaczął Nick, spoglądając na zegarek – co robimy?
          • Nie wiem – odpowiedział Ben.
          • Chodźmy na arenę turniejową – zaproponował Nick.
          • Dobra.

          Arena była niedaleko. Była duża, bardzo duża. Miała kształt wielkiej kuli z małą dziurką na czubku.

          • Zobaczmy z kim będziemy walczyć – zaproponował Nick
          • Jak chcesz – odpowiedział Ben ciągle zasmucony przegraną ostatniego treningu.

          Kiedy weszli zobaczyli tylko dwie osoby. Myśleli, że będzie ich więcej.

          • Tylko dwójka? - powiedział Ben
          • Widocznie zmienili zasady. - odpowiedział Nick
          • Cześć, Jestem Mira – nagle pojawiła się nieznajoma dziewczynka - to mój brat Kris.
          • Cześć. - zaczął niepewnie Nick
          • Ja jestem Ben, a to mój kolega Nick – dopowiedział Ben
          • Dlaczego jest was tylko dwójka? - zapytał Nick
          • Nikt nie wie. - włączył się do rozmowy Kris – podobno mają nam powiedzieć na turnieju.
          • Aha – odpowiedział Nick – dzięki. Zobaczymy się na turnieju
          • Do zobaczenia – odpowiedziała Mira

           

          Rozdział 2 : Bitwa

           

               Nick spojrzał na zegarek.

          • Jest dwunasta – powiedział do Bena – wchodzimy do środka
          • Dobra – odpowiedział.

          Obaj weszli na arenę. Była cała marmurowa. Wysoko w górze można było dostrzec szybującą, pomarańczową kulkę.

          • Pójdzie łatwo – powiedział do Bena.
          • Mam nadzieje – odpowiedział.

          Na arenę weszli Kris i Mira.

          • Zasady są proste – powiedział sędzia – jesteście w drużynach, Ben z Nickiem, a Kris z Mirą. Która drużyna pierwsza złapie kulę, ta dostaje prawo do nauki magii!
          •  Połamania nóg – powiedział Kris.
          • Jeszcze zobaczymy – odpowiedział Nick.
          • Start! - krzyknął sędzia.

          Nick wyjął miecz. Mira wyjęła łuk. Strzała przeleciała nad uchem Bena.

          • Mało brakowało! - Krzyknął Ben

          Nick biegł najszybciej jak mógł. Kris wyjął miecz.

          • Mały pojedynek? - zaproponował Nick
          • Dobra. - odpowiedział Kris – szykuj się na przegraną.

          Obaj stanęli w miejscu. Nagle Kris zaatakował. Nick zrobił unik, i trafił Krisa w ramię. Kris upadł na ziemię. Nagle pojawiła się Mira. Uklękła przy Krisie i zaczęła go opatrywać.

          • Ben! - krzykną Nick – to nasza szansa!
          • Biegnij!

          Mira znowu wypuściła strzałę. Tym razem nie chybiła. Trafiła Nicka w palec.

          • Biegnij sam! - zawołał Nick

          Ben na chwile stanął.

          • No, biegnij – ponaglił Bena – dam sobie radę

          Ben zaczął biec. Wziął miecz Nicka. Nagle zobaczył Krisa.

          • Uważaj, bo ci się coś jeszcze stanie! - zawołał szyderczo Kris
          • Chyba tobie – odkrzyknął Ben

          Ben dostrzegł kulę. Kris też ją zauważył. Była tuż nad nimi. Nick wstał z ziemi.

          • Nick! - krzyknął Ben – łap miecz i uważaj na Mirę!

          Ben rzucił miecz Nickowi.

          • Dzięki – podziękował

          Mira strzeliła trzeci raz. Nick był na to przygotowany. Odbił strzałę mieczem. Zaczął biec i spotkał Bena.

          • Podsadź mnie! - powiedział Nick
          • Dobra!

          Ben kucnął przed Nickiem, a on się od niego odbił. Nick złapał kulę. Nagle pojawił się sędzia.

          • Wygrała drużyna Nicka! - oznajmił sędzia i dał Benowi oświadczenie o prawo do nauki magii.
          • Mówiłem, że wygramy – powiedział zwycięsko Nick

          Nikt nie odpowiedział. Mira z Krisem wyszli z areny smutni. Sędzia zwinnymi ruchami rąk uleczył rany zawodników.

          • Wygraliśmy – powiedział uradowany Ben
          • Teraz tylko zaniesiemy ten list nauczycielowi magii – odpowiedział Nick.

          Udali się do nauczyciela. Kiedy doszli zapukali, ale nikt nie odpowiedział. Weszli do środka. Wewnątrz było cicho i jasno. Pośrodku pokoju siedział starzec.

          • Wejdźcie – powiedział.
          • Jak masz na imię? -zapytał odważnie Nick.
          • Mag nie zdradza swojego imienia, ale możecie mi mówić Mag.
          • Mamy list z oświadczeniem wygrania turnieju – odpowiedział Ben.
          • Dobrze.

          Ben oddał list Magowi.

          • Widzimy się jutro o ósmej.
          • Będziemy na pewno.

          Ben i Nick wyszli z chatki Maga.

           

           

           

           

          Rozdział 3 : Lekcja pierwsza

           

               Następnego dnia Nick obudził się bardzo wcześnie. Nie mógł uwierzyć, że to on zostanie następnym magiem. Zszedł na dół, zjadł śniadanie i poszedł po Bena. Kiedy doszedł do jego domu Ben już tam stał.

          • Idziemy? - Zapytał Bena
          • Dobra.
          • Nie mogę się doczekać pierwszej lekcji. - powiedział Nick
          • Ja też. - odpowiedział Ben.

          Obaj doszli do chatki Maga. Weszli, a on już czekał.

          • Witajcie i wejdźcie - powiedział Mag.
          • Dziękujemy. - powiedział Ben.

          Mag zaprowadził ich do stolika ustawionego na środku pokoju. Leżało na nim sześć dziwnych przedmiotów. Były w kształcie trójkąta.

          • To są projektory - oznajmił Mag. - Dzięki nim możemy panować nad żywiołami. To projektor wybiera maga, a nie odwrotnie. Do każdego projektora, jak widzicie, jest przymocowany jeden kamyk. Jest sześć kamyków, każdy od innego żywiołu: wody, ziemi, ognia, powietrza, ciemności i światła. Do projektora można przymocować maksymalnie sześć kamyków. Teraz podejdźcie do stolika i obserwujcie, który projektor uniesie się i umocuje na waszym ramieniu.

          Projektor z żółtym kamieniem wskoczył na ramię Nicka, a projektor z czerwonym kamieniem na ramię Bena.

          • Nicku, władasz światłem, a ty Benie ogniem. Używajcie mocy mądrze.

          Mag założył swój projektor i wysunęła się z nich nitka światła. Zaczęła wić po rękach, aż doszła do dłoni. Ręce nagle zaczęły świecić. Mag władał wodą. Paroma ruchami rąk sprawił, że mógł ją kontrolować. Trochę się nią pobawił i wlał do kubka.

           

          Rozdział 4 : Wyprawa

           

               Po treningu Nick i Ben wyszli na spacer. Tyle rozmawiali o magii, że nie zwrócili uwagi, że do domu idą w złą stronę. Nagle w oddali zobaczyli wielką grotę.

          • Co to? - zapytał Ben.
          • Wygląda jak grota.
          • Wchodzimy?
          • Dobra.

          Nick szedł pierwszy. Było ciemno i mokro. Nagle w oddali zobaczyli światło.

          • To złoty miecz Smoczego Blasku! - krzyknął zachwycony Ben
          • Mam pomysł. Weźmiemy go i zaniesiemy do świątyni maga.
          • To daleko.
          • Wiem, ale ktoś kiedyś musi to zrobić.
          • W takim razie idziemy.

          Nick wziął miecz. Kiedy go dotknął, on zaświecił jeszcze mocniej.

          • Trzeba się spieszyć - powiedział przejęty Nick.
          • Ruszamy teraz - odpowiedział Ben.

          Obaj wyszli z groty. I zaczęli biec. Szybko wybiegli z miasta.

          • I co teraz? - Zapytał zirytowany Ben
          • Idziemy naprzód.

          Weszli do lasu. Coś ruszyło się w krzakach. Nick i Ben instynktownie założyli projektory. Z krzaków wybiegli złodzieje. Nick strzelił kulą światła. Ben wziął patyk, podpalił go i rzucił w złodziei. Zostało ich dwóch. Nick i Ben połączyli siły. Ben jeszcze raz podpalił patyk a Nick strzelił kulą światła. Obaj złodzieje uciekli.

          • Coś mi się wydaje, że trzeba dotrzeć do najbliższego miasta - zaproponował Nick.
          • Też mi się tak zdaje. Złodziei było tylko pięciu. Byśmy nie dali  rady gdyby było ich więcej.

          Szli dalej. W pewnym momencie zobaczyli drewniane mury.

          • To musi być miasto - powiedział Nick.
          • Przenocujemy tam. - zaproponował Ben.

          Weszli do miasta. Skręcili w pierwszą uliczkę i weszli do czyjegoś domu.

          • Możemy tu przenocować? - Zapytał Nick.
          • Tylko na jedną noc - odpowiedział gospodarz domu.

          Obaj wspięli się po schodach na górę, weszli do pokoju i od razu zasnęli.

           

          Rozdział 5 : Smoki

           

               Nick i Ben obudzili się późno. Zeszli na dół i zjedli śniadanie. Potem wyszli.

          • Idziemy dalej? - Zapytał Ben
          • Tak.

          Znowu weszli do lasu. Tum razem nikt ich nie napadł i nic im się nie stało. Kiedy wyszli z lasu zobaczyli wielką polanę. Na środku stała potężna góra, a na samym czubku widać było latające smoki.

          • Oswoję jednego smoka. - powiedzieli jednocześnie Nick i Ben.
          • W takim razie wchodzimy. - powiedział Nick

          Obaj próbowali wdrapać się na górę, ale nie mogli. Ciągle spadali.

          • Nie mam zamiaru rezygnować z własnego smoka. Użyjemy magii. - Oznajmił Ben.
          • Spróbujmy.

          Nick i Ben połączyli siły i wspólnie utworzyli schody, aż na samą górę. Wbiegli na szczyt najszybciej jak mogli. Smoków było dużo. Nick upatrzył swojego smoka, a ben swojego. Obaj próbowali jakoś je oswoić ale się nie udało. Smoki uciekały albo na chwilę unosiły się w powietrze.

          • Nic z tego,- powiedział zawiedziony Nick. - Nie uda się.
          • Ja będę próbował.

          Nick usiadł na ziemi, a Ben powoli podszedł do smoka. Pogłaskał go i wsiadł na niego. Czuł, że smok należał do niego. Po chwili smok Bena zaczął lot. Zrobił koło i stanął na ziemi. Nick zrobił to co Ben i smok był jego. Oba smoki wzbiły się w powietrze, trochę polatały i usiadły na ziemi. Zrobiło się ciemno.

          • Musimy gdzieś zanocować. - Zaproponował Nick.
          • Może w tej jaskini?
          • Dobrze.

          Obaj od razu zasnęli.

           

           

          Rozdział 6 : Połączone siły.

           

               Chłopcy z samego rana zaczęli iść. Szli szybko. Po pół godziny doszli do świątyni maga. Zobaczyli tam Krisa i Mirę. Nick wyjął miecz Smoczego Blasku. Od razu zaczęła się bitwa. Wszyscy bronili swego. Nagle Kris taż wyjął miecz Smoczego Blasku.

          • Też go masz? - Zapytał Nick
          • Tak.
          • W takim razie, żeby uwolnić ich moc musimy połączyć siły - powiedział Nick.
          •  Dobrze.

          Nick i Kris zbliżyli się do siebie. Miecze wyskoczyły z rąk chłopców i połączyły się w jeden. Zaczęły świecić. Nagle pojawił się Smoczy Blask.

          • Moje prawdziwe imię to Zgoda - powiedział Smoczy Blask i zniknął.

          Od tej pory Xeleria i Veleria żyją w zgodzie.