• Magiczna książka

        • Agnieszka Jabrzyk

          kl. IV c

          MAGICZNA KSIĄŻKA

           

          W dalekiej wiosce mieszkała dziesięcioletnia Gosia. Była to niewysoka dziewczynka o długich, ciemnych włosach i szarozielonych oczach. Rodzice zajmowali się hodowlą zwierząt i uprawą zbóż. Miała dwuletnią siostrę Julkę, która nie chciała spać i dużo płakała.

          Pewnego dnia, nie mogąc znieść płaczu Julki, Gosia wyszła z domu. Po długim błąkaniu się po wiosce, dziewczynka doszła do ogromnego, do nikogo nienależącego (mimo to bardzo zadbanego) sadu. Rosły w nim grusze, śliwy i wiśnie, a na środku olbrzymia jabłoń. Zmęczona Gosia usiadła w wysokiej trawie, aby odpocząć, gdy nagle w pniu jabłoni otworzyła się wielka dziupla, a w niej znajdowały się schody, po których schodziła dziwna dziewczyna, a za nią kot. Nieznajoma była wysoka, miała długie, kasztanowo-złote włosy, a w jej twarzy szczególnie wyróżniały się duże fioletowe oczy.

          Dziewczyna usiadła pod drzewem i zaczęła czytać książkę, jedną ręką głaskając kota, który położył się obok niej. W pewnym momencie Gosia kichnęła, zdradzając przez to swoją obecność. Nieznajoma podniosła głowę, zamknęła książkę i podeszła do niej.

          - Na zdrowie – powiedziała.

          - Dzięki – odpowiedziała Gosia.

          - Mam na imię Monika, a to moja kotka, Nina. A ty jak masz na imię?

          - Ja, Małgorzata, ale i tak wszyscy mówią do mnie Gosiu.

          Dziewczynki i kotka weszły po schodach na szczyt drzewa. Tam Gosia zobaczyła ogromne gospodarstwo, w którym było mnóstwo zwierząt: świnie, kozy, owce, krowy i konie. Wszystkie te zwierzęta były nadzwyczajnie posłuszne. Monika opowiedziała o mieszkańcach gospodarstwa i ich zwyczajach. W międzyczasie z domu wyszła wysoka kobieta w czerwonym fartuszku i zaprosiła dziewczynki na podwieczorek. Okazało się, że jest to mama Moniki. Po posiłku dziewczynki poszły do pokoju Moniki, gdzie oglądały kolorowe czasopisma. Po przejrzeniu wszystkich, Gosia opowiedziała o swojej siostrze, Julce, która nie chce spać. Gdy skończyła, Monika wstała, podeszła do szafki i wyjęła z niej książkę oprawioną w skórę i ozdobioną złotymi wzorami.

                      - Proszę - powiedziała i podała książkę Gosi.

          - Z jakiej to okazji? Nie mam dziś urodzin.

          - Z żadnej. Po prostu chcę ci to dać. Już od wielu lat ta książka jest w mojej rodzinie, a kiedy opowiedziałaś mi o swojej siostrze, postanowiłam, że dam ją tobie.

          - Nie widzę związku.

          - Ta książka ma magiczną moc. Gdy przeczytasz Julce jedno opowiadanie, zaśnie bez problemu! Gdy przeczytasz ostatnią opowieść, pojawi się w niej kolejnych pięć baśni. Ta czarodziejska księga działa także na zwierzęta. Robią się łagodniejsze.

          - Super! – krzyknęła Gosia. – Teraz wiem, dlaczego twoje zwierzęta są takie spokojne.

          - Ale uważaj – ostrzegła ją Monika, – na całym świecie istnieje tylko jeden egzemplarz.

          Rozmowę dziewczynek podsłuchał pan Miecio, wścibski sąsiad Gosi. Postanowił, że w nocy zakradnie się do jej domu i zabierze magiczną książkę, ponieważ przyjechała do niego córka z synkiem, który ciągle płacze. Również jego krowy są niespokojne i uciekają na łąkę sąsiada.

          Jak postanowił – tak też zrobił. W nocy, gdy wszyscy w domu Gosi spali, zakradł się przez okno do pokoju. Na palcach podszedł do stolika, gdzie leżała książka i schował ją pod kamizelkę. Rozejrzał się, czy nikt go nie widzi i cicho wymknął się z domu tą samą drogą, którą wszedł. Rano Gosia zorientowała się, że nie ma książki.

          - O nie! – krzyknęła i pędem pobiegła do domu Moniki. „O której ona wstaje?” - zastanawiała się, gdy już z daleka zobaczyła dziewczynę siedzącą pod jabłonią.

          - Co się stało? – zapytała koleżanka.

          - Nie ma książki! – krzyknęła Gosia. - Domyślam się, kto za tym stoi.

          I opowiedziała Monice o problemach sąsiada. Monika zerwała się z miejsca i głośno gwizdnęła. Natychmiast dał się słyszeć donośny tupot i po chwili dziewczynki zobaczyły Ninę. Kotka usiadła przed nimi.

          -   Idź do domu sąsiada Gosi i sprawdź, czy nie ma tam książki – nakazała Monika.

          Nina w odpowiedzi tylko miauknęła i pomknęła w kierunku domu pana Miecia. Po chwili wróciła, stanęła przed Moniką i miauknęła trzy razy.

          - Tego się spodziewałam – mruknęła Monika.

          - Co teraz zrobimy? – zapytała zrozpaczona Gosia.

          - Swoimi magicznymi mocami zmienię działanie książki.

          - I...?

          - .... i krowy będą jeszcze bardziej nieposłuszne, a jego wnuk zacznie płakać jeszcze głośniej. Wtedy pan Miecio sam odda nam książkę. Zobaczysz – dodała, widząc zdziwioną minę koleżanki. – Spotkamy się jutro o 1200.

          Dziewczynki pożegnały się i wróciły do swoich domów. Wieczorem Gosia nie mogła zasnąć. „Co, jeśli książka nie wróci?” „A jeśli będzie zniszczona i nie będzie można jej czytać?” Te i podobne pytania długo męczyły dziewczynkę przed zaśnięciem. Rano, po przebudzeniu, Gosia odetchnęła z ulgą. Książka leżała na swoim miejscu. Punktualnie o 1200 przyszła Monika.

          -   Cześć! – przywitała Gosię. – Co słychać?

          -   Hej! – odpowiedziała .– Wszystko w porządku. Książka rano leżała na stoliku jak zawsze, później poczytałam ją Julce, która teraz śpi, a nasze zwierzęta spokojnie pasą się na łące. Gorzej u pana Miecia. Jego krowy tratują pola sąsiadów, a wnuk płacze wniebogłosy.

          -   Nie martw się, po zachodzie słońca czar pryśnie.

          Od tej pory w domu i zagrodzie panował spokój, a gdy Julka urosła, Gosia zwróciła książkę Monice. Może kiedyś Tobie również będzie potrzebna?

           

           

           

          Koniec