• O małym, wielkim Arianie

        • Był sobie raz chłopiec. Nazywał się Arian. Pochodził z wielkiej i bogatej rodziny, którą można by nazwać rodem. Oczywiście należałoby też dodać, że chłopak jak na dwunastolatka był bardzo mądry. Zresztą odziedziczył to po swoich rodzicach, którzy byli chyba najlepszymi przyjaciółmi króla.

          Mieszkał w niedużym miasteczku. Na prawo od jego pięknego domu stał zamek królewski, a gdyby patrzeć przez lewe okno, można by zobaczyć uboższą część miasta. Z tyłu tej willi był nieduży placyk, zaś z przodu  wielkie targowisko.

           Gdy się przeczyta ten krótki opis, można wywnioskować, że ów dom  stał na środku całego miasta.

                      Jednak chłopiec który w nim mieszkał,  nie był szczęśliwy. Z uwagi na jego słabe zdrowie, rodzice nie pozwalali mu wychodzić na dwór. Często patrzył jak  dzieci bawiły się na placyku za jego domem.  

          Tego ranka, gdy się obudził, przeczuwał, że coś się dziś stanie. Ubrał się. Wyjrzał przez okno. Nagle zobaczył, że dolna część zamku zostaje właśnie miażdżona przez olbrzymiego smoka! Och, jakże był wielki! Większy chyba od góry! Miał olbrzymie krwistoczerwone oczyska i ostre, szmaragdowe pazury. Jego ciało pokryte było złotymi łuskami.

          Wybuchła panika. Wszyscy uciekali na czym tylko się dało. Na osłach, mułach, koniach, wielbłądach, a kupiec z Indii na słoniu. Ludzie przepychali się, by nie zostać stratowanymi przez olbrzymi ogon, którym smok miotał na wszystkie strony, niszcząc przy tym co tylko napotkał. Nagle smok zawisł w powietrzu, wykonał obrót i zionął ogniem. Spalił  przy tym pół miasta oraz okoliczne lasy. Gdy wszyscy uciekali, Arian zemdlał. Gdy się ocknął zobaczył, że praktycznie całe miasto było zniszczone. Na szczęście jego dom ocalał. Gdy szedł koło jakiegoś zniszczonego budynku zobaczył parę świecących oczu, a potem niewielki kapelusik. Był to krasnoludek. Wyszedł z cienia domu i ukłonił się nisko chłopcu. Uśmiechnął się do niego i powiedział:” Witaj, jestem Asmon i mam cię stąd zabrać. Masz na imię Arian, tak?” Chłopiec przytaknął. Krasnoludek pokazał mu gestem ręki, żeby poszedł za nim. Otworzył klapę w chodniku i skoczył do środka. Arian uczynił to samo co on. Spadli na ogromny grzyb. Następnie z niego zjechali, znaleźli się w sali, którą zapełniało około dziesięciu tysięcy krasnali, każdy wielkości czteroletniego dziecka. Były to ich obrady sejmu. Nagle odezwał się najstarszy z krasnali: „Uchwaliliśmy, że tylko ty możesz pokonać bestię, która niszczy wasze miasto, dlatego iż jedynie ty w nim zostałeś. My jednak pomożemy ci. Bo gdy wasze miasto zostanie doszczętnie zniszczone, smok zmiażdży także nasze. Czy się zgadzasz?„ Arian pomyślał ,iż właściwie nie ma innego wyjścia, więc się zgodził.

          Krasnoludki powiedziały mu, że wysoko w górach jest grota, do której może wejść tylko człowiek o czystym sercu. Są w niej przedmioty magiczne. Niektóre są podpisane, a inne nie, ale należy wziąć wszystkie. Wśród nich jest medalion, który przeniesie go tam, gdzie sobie zażyczy. Przedmioty te, przydadzą mu się, gdy będzie walczył ze smokiem. Powiedziały także, że teleportują go do połowy góry, bo dalej nie sięgają ich czary.

          Jak powiedziały, tak zrobiły. Teleportacja trwała niecałą sekundę, tak więc Arian w chwilę po rozmowie z krasnalami, maszerował już pod górę. Po jakimś czasie był tak zmęczony, iż myślał, że nie da rady dojść do celu. Był przecież taki słaby i chorowity.          W końcu jednak dotarł do owej groty. Wejście do niej zasłaniał wielki głaz. Gdy Arian podszedł do skały, ta od razu odsunęła się na bok. Wszedł do jaskini. Wziął wszystkie rzeczy. Zauważył, że była wśród nich czapka niewidka. Od razu ją założył. Wziął do ręki medalion, o którym opowiadały mu krasnale. Następnie powiedział:” Do smoka!!!!” W mgnieniu oka, pojawił się w lochach zniszczonego zamku swojego miasta. Smok spał, ale i tak nie mógłby zobaczyć Ariana, ponieważ ten był w czapce niewidce. Chłopiec podszedł po cichu do smoka. Dotknął go przedmiotem podobnym do różdżki, który podpisany był tak: urządzenie odbierające słuch, na dziesięć minut temu, kogo się dotknie. Usiadł i pomyślał, czym mógłby pokonać smoka. Niestety, było już za późno. Zaklęcie przestało działać, a smok usłyszał Ariana i już sunął ku niemu. Chłopiec chwycił pierwszy flakonik nietrudno się domyślić, że zaraz nim rzucił. Eliksir sprawił, iż smok zaczął maleć, aż w końcu był wielkości myszy i uciekł w popłochu.

          Arian pomyślał, że warto byłoby opowiedzieć to wszystko krasnalom. Dotknął medalion i powiedział:” Do krasnali!!!”. Od razu się tam pojawił. Wszystkie krasnale wiwatowały na jego cześć. Pierwszy podszedł doń Asmon i powiedział:” Widzieliśmy jak pokonałeś tego smoka przez nasze magiczne lustro. Byłeś wspaniały! Nagle Arian zobaczył, że tłum zaczął się rozstępować, bo oto nachodził najstarszy z krasnali. Stanął naprzeciwko niego i uśmiechnął się doń.

          - Zostało mi jeszcze parę rzeczy z tej groty…- powiedział Arian

          - Oddaj je nam, a zostaw sobie medalion, może jeszcze kiedyś ci się przyda.- usłyszał w odpowiedzi.

          - Aaa! Ten eliksir również zostaw sobie.- powiedział po chwili najstarszy z krasnali.

          - Co to za napój?- Zapytał Arian.

          - To napój trzech życzeń. Gdy go wypijesz, możesz wymówić trzy życzenia, a one się spełnią.- odpowiedział najstarszy z krasnali.

          - Dziękuję, dziękuję wam wszystkim- powiedział Arian.

          Pożegnał się z nimi i raz jeszcze dotknął medalionu, a następnie powiedział: „ na wieże zamkową”. Zanim zdążył się obejrzeć już tam był. Wypił napój i powiedział:” Chcę, żeby całe miasto było odbudowane”. Tak też się stało.  Pomyślał chwilę, potem  powiedział : ” Niech wszyscy ludzie, którzy opuścili miasto wrócą. Jego trzecie życzenie brzmiało:” Chcę być zdrowy i silny”. Od razu poczuł w sobie siłę.

          Potem wrócił do swoich rodziców, a że był już zdrowy poszedł się bawić z rówieśnikami. Nareszcie był szczęśliwy.

          A dzięki swemu trzeciemu życzeniu żył długo, zdrowo i szczęśliwie.

           

                                                                                                                               

           

           

          MATEUSZ ZIELIŃSKI 4B