• Gdyby te mury mogły mówić... opowiedziałyby niejedną historię (2016/2017)

        •  

          Mówią na mnie „Willa Julia’’. Moje mury pamiętają wiele historii, a jedną z nich chcę wam opowiedzieć.

          Kiedyś, w mieście Otwock, w którym się znajduję, mieszkało małżeństwo. Mieli na imię Marianna i Aleksander, a nazwisko Kędziorek.

          Pewnego dnia, Marianna wstała bardzo szczęśliwa, ponieważ prawie nadeszło lato – jej ulubiona pora roku. W salonie widziałem, jak Marianna podchodzi do okna i je otwiera. Do pokoju wpadło piękne poranne światło i wiosenne, świeże powietrze.

          – Ale piękny dzień! – powiedziała Maria do męża. – Widać, że zbliża się lato.

          Pod koniec czerwca do Marii przyjeżdżała słynna tancerka z Warszawy, Loda Halama, która wynajmowała pokój w moich murach. Loda zawsze po przyjeździe miała urodziny, więc zaczęły się wielkie przygotowania. Akurat te miały być inne niż wszystkie, bo miały odbyć się tutaj. Jednak teraz była wiosna i do przybycia gwiazdy pozostało jeszcze kilka tygodni. Marianna powysyłała do wszystkich przyjaciół i bliskich listy z zaproszeniem. Loda przyjaźniła się też z innymi znanymi osobami, jak Hanna Ordonówna lub Eugeniusz Bodo. Miała także dwie siostry, Zizi i Alicję Halama. Nigdy nie brakowało ich na przyjęciach.

          W końcu nadeszło lato i dzień urodzin Lody. Te miały odbyć się od razu po jej przyjeździe. Moi mieszkańcy przygotowywali się na imprezę. Pamiętam, jak Maria odsłoniła firankę i otworzyła okno. Wyjrzała przez nie i krzyknęła do męża:

          – Hej! Hej! Już tu jedzie!

          Wyciągnęli wielkie paczki prezentów, a w drzwiach stanęła uśmiechnięta Loda.

          – Witaj, kochana! Wszystkiego najlepszego! – powiedziała Maria i wręczyła jej prezent.

          – Cześć! Dawno was nie widziałam – odrzekła Loda. – Jaki ogromny prezent, dziękuję! – dodała i tanecznym krokiem weszła do salonu.

          – Wszystkiego najlepszego! Miło spędziłaś czas w domu? – spytał Aleksander.

          – Naprawdę miło. Dziękuję jeszcze raz za życzenia – odpowiedziała z radością jubilatka.

          Rozmawiali tak długo, że Loda nawet nie zdążyła się rozpakować. Nagle w drzwiach pojawiło się mnóstwo ludzi z prezentami i ich wesołe dzieci. Był też mąż Lody. Oj, długo trwało całe powitanie. W końcu wszyscy usiedli na ogromnej kanapie i Loda otwierała prezenty. W jednym z nich był piękny, diamentowy naszyjnik. Zobaczyłem, że uśmiechnęła się i była zachwycona. Jednak na razie Loda go nie zakładała, żeby nie zaginął wśród zgiełku i zamieszania.

          – Czas na obiad! – krzyknął mąż Marii.

          Wszyscy zasiedli do stołu. Pan Aleks wraz z jednym jego przyjacielem, stawiali na długim stole wiele pysznych potraw, w tym kaczkę z jabłkami. Na deser był duży tort ładnie udekorowany. Gdy podano go do stołu, wszyscy zaczęli śpiewać „Sto lat” a Loda zdmuchnęła świeczkę. Maria powiedziała:

          – Pomyśl życzenie!

          – Moje marzenie już się spełniło – odpowiedziała szczęśliwa Loda. – Mam wspaniałych przyjaciół i męża.

          Gościom zrobiło się wyjątkowo miło po tych słowach i pojawił się uśmiech na ich twarzach.

          Po zjedzeniu tortu, Hanny Ordonówna i Loda miały pokazać występ taneczno-muzyczny.

          – Posłuchajcie! Teraz Loda z Hanką wystąpią dla was – z uśmiechem powiedziała Maria.

          Zabrzmiała muzyka i Loda zaczęła tańczyć a Hanna śpiewać. Do tańca przyłączyło się wiele osób. Jej siostry też bardzo lubiły tańczyć. Goście bawili się bardzo dobrze. Słyszałem wiele śmiechu i radości. Dzieci ganiały się, bawiły w berka i chowanego.

          Gdy przyszedł wieczór, tancerka poszła przebrać się na górę domu, w sukienkę, którą dostała od gości. Założyła też swój naszyjnik, bo naprawdę jej się podobał. Miał właśnie odbyć się konkurs na najlepszy taniec. Zeszła do mojego salonu. W tym czasie Marianna wybrała trzy osoby do konkursu. Zaczęli tańczyć, a Loda, jako zawodowa tancerka, ich oceniała. Siedziała na kanapie i widziałem, że dawała plusy za ruchy i styl.

          Długo trwał ten pojedynek, a gdy się skończył, Loda przyznała punkty. Wygrała jedna z uczestniczek – Dominika. Podeszła do Lody, a ona dała jej w nagrodę bransoletkę ze srebra. Zwyciężczyni była zadowolona i bardzo jej podziękowała. Po północy goście zaczęli rozchodzić się do domu. Maria przygotowała herbatę sobie i Lodzie. Wieczorem oglądały w albumie zdjęcia sprzed kilku lat. Długo wspominały poprzednie spotkania.

          Loda powiedziała, że dostała bardzo ładne prezenty i to były jej najlepsze urodziny ze wszystkich dotąd przeżytych.

          Tak kończy się ta letnia historia z mojego kalendarza rodzinnego.

           

           

          Julia Konowrocka kl.5 d