- Nadzieja dodaje skrzydeł... (2023/2024)
- Życzliwość nie gryzie (2023/2024)
- Uprzejmość, życzliwość? A co to? (2023/2024)
- Magia życzliwości (2023/2024)
- Opowiadanie „Otwock – moje natchnienie” - praca konkursowa (2022/2023)
- Książki mojego dzieciństwa - wywiad z rodzicami 2021/2022
- Moja niezwykła kraina (2021/2022)
- Międzynarodowy Dzień Pisania Listów - 9 października (2020/2021)
- Nasza Niepodległa!
- limeryki uczniów klasy 6. (2018/2019)
- Nasza szkoła uczy wartości - limeryki, fraszki
- Limeryki uczniów kl. 6. (2017/2018)
- Gdyby te mury mogły mówić... opowiedziałyby niejedną historię (2016/2017)
- Podziękowania uczniów kl. 6 b (2016/2017)
- "Konkursowe" wiersze Weroniki Olchawy
- Piosenka ucznia kl. 4c
- Limeryki (2013-14)
- Wyobraźnia
- Wierszyki czwartoklasistki
- Jaś, który został pożarty przez telewizor
- Magiczna książka
- O małym, wielkim Arianie
- O mądrym zielarzu
- Marzenia Blacka
- O Ulriku i grze komputerowej
- Prezentacja SP1
- Zamykam oczy
- Wesołe przypadki zwierzęcej gromadki...
- LIMERYKI 6c 2009-10
- wiersze Zuzi z 4b
- Rozstanie
- Magiczna gwiazda
- Magiczne miecze
- O głupim lwie i mądrym koniu
- Śnieżna wojna
- Wiersze szóstoklasistów nagrodzone w konkursie
- Wiersze Patrycji Kani
- Konkurs poetycki
- baśń
Liczba wizyt
liczba odwiedzin: 249
O mądrym zielarzu
Owego czasu, gdy na ziemiach polskich rosły nieprzebyte lasy i bory, było wzgórze gęsto porosłe różnorakim zielem: wrzosem, skrzypem oraz pachnącą macierzanką. Zamieszkiwali je mieszkańcy, posiadający rozmaite umiejętności. Byli to kowale, cieśle, snycerze i inni.
Mieszkańcy szybko zorientowali się, że rosnące wokół nich rośliny mają właściwości lecznicze i kuchenne. Zaczęli je zbierać, suszyć i robić z nich napary, nalewki i lekarstwa. Szczególnie wyspecjalizował się w tym jeden z rodów tam żyjących. Jego członkowie odkryli wiele roślin i ich właściwości. Ich zajęcie zaczęto nazywać zielarstwem. Umiejętność oraz wiedza o roślinach, jak i cały zawód, były dziedziczone w tym rodzie, z ojca na syna. Gdy tylko ktoś potrzebował pomocy medycznej, przychodził do nich i prosił o jakieś lecznicze zioła.
Jeden z członków tego rodu imieniem Zielin był iście niezwykły. Był lepszym zielarzem niż jego ojcowie, czy dziadowie. Odkrył jeszcze więcej roślin niż ktokolwiek z jego rodziny. Za jego to czasów, Polska przyjęła chrzest, a jej pierwszym władcą był miłościwy Mieszko I.
Gdy król poważnie zachorował, nikt nie był w stanie mu pomóc. Przyjeżdżali doń lekarze z całego kraju, a nawet z zagranicy. Zielin, gdy to posłyszał, postanowił mu pomóc. Myślał długo, co zrobić by uratować go od śmierci. Zastanawiał się, ale nie mógł sobie przypomnieć, jaka to roślina uleczyłaby króla. Gdy takowej nie znalazł, postanowił, że odkryje taką roślinę, która pomoże na schorzenie króla oraz wszystkie inne choroby.
Długo podróżował w jej poszukiwaniu. Przechodził przez łąki, a także bagna. Przez góry i niziny. Przy okazji udało mu się odkryć wiele nowych roślin. Zauważył, że na łąkach rosną dorodne o kolorowych kwiatach i owocach, zaś na bagnach zmizerniałe.
Gdy był nad Morzem Śródziemnym pomyślał, iż zaszedł tak daleko, że nie zdoła znaleźć owej wspaniałej, leczącej wszystkie dolegliwości rośliny. Rozpoczął więc drogę powrotną. Była ona dla niego o wiele dłuższa i nudniejsza z tego powodu, że gdy wychodził z rodzinnej wioski miał zapał i nadzieję, że roślina po którą właśnie idzie, może istnieć. Teraz czuł smutek. Pomyślał, że nie ma szans na uratowanie króla.
Wrócił z markotną miną do domu. Tej nocy szybko poszedł spać. Rano, gdy się obudził, miał straszną ochotę, by się przejść pooddychać świeżym powietrzem. Wyszedł z domu i pokierował się w las, prosto przed siebie. Gdy przeszedł czterysta metrów zauważył, że jeszcze nigdy nie szedł tą drogą. Nagle stanął na polanie. Na jej środku rosła przepiękna roślina o czerwonym kwieciu i mocno zielonych liściach. Zielin jeszcze nigdy nie widział takiej. Wziął ją do swego domu, żeby dokładnie obejrzeć i zbadać. Gdy to zrobił, nie mógł wprost uwierzyć, bo oto miał przed sobą roślinę, która pomaga na wszystkie dolegliwości. Wziął roślinę w wielki wiklinowy kosz i przykrył ją kawałkiem jedwabiu, który znalazł w komodzie. Pożyczył konia od kowala i pognał do Gniezna by uzdrowić króla. Jechał cały dzień i choć chciało mu się pić i jeść, wytrwale brnął dalej. Gdy dotarł do bram grodu, powiedział, iż ma lekarstwo dla władcy. Od razu został wpuszczony. Wjechał na rynek. Zostawił konia i wbiegł do siedziby króla. Ten właśnie pił herbatę. Zielin powiedział mu o swoim odkryciu, a król pozwolił, żeby dosypano trochę owej rośliny do jego napoju. Wziął łyk i od razu poczuł się lepiej. Władca serdecznie podziękował zielarzowi i hojnie go wynagrodził.
Zielin stał się bardzo znaną osobą, a jego potomków zaczęto nazywać Zielińskimi. Jestem bardzo rad, iż mogę z godnością nosić to nazwisko.
Mateusz Zieliński 4B