- Nadzieja dodaje skrzydeł... (2023/2024)
- Życzliwość nie gryzie (2023/2024)
- Uprzejmość, życzliwość? A co to? (2023/2024)
- Magia życzliwości (2023/2024)
- Opowiadanie „Otwock – moje natchnienie” - praca konkursowa (2022/2023)
- Książki mojego dzieciństwa - wywiad z rodzicami 2021/2022
- Moja niezwykła kraina (2021/2022)
- Międzynarodowy Dzień Pisania Listów - 9 października (2020/2021)
- Nasza Niepodległa!
- limeryki uczniów klasy 6. (2018/2019)
- Nasza szkoła uczy wartości - limeryki, fraszki
- Limeryki uczniów kl. 6. (2017/2018)
- Gdyby te mury mogły mówić... opowiedziałyby niejedną historię (2016/2017)
- Podziękowania uczniów kl. 6 b (2016/2017)
- "Konkursowe" wiersze Weroniki Olchawy
- Piosenka ucznia kl. 4c
- Limeryki (2013-14)
- Wyobraźnia
- Wierszyki czwartoklasistki
- Jaś, który został pożarty przez telewizor
- Magiczna książka
- O małym, wielkim Arianie
- O mądrym zielarzu
- Marzenia Blacka
- O Ulriku i grze komputerowej
- Prezentacja SP1
- Zamykam oczy
- Wesołe przypadki zwierzęcej gromadki...
- LIMERYKI 6c 2009-10
- wiersze Zuzi z 4b
- Rozstanie
- Magiczna gwiazda
- Magiczne miecze
- O głupim lwie i mądrym koniu
- Śnieżna wojna
- Wiersze szóstoklasistów nagrodzone w konkursie
- Wiersze Patrycji Kani
- Konkurs poetycki
- baśń
Liczba wizyt
liczba odwiedzin: 834
Emilia Oksejuk
„Nadzieja dodaje skrzydeł”
Była chłodna noc. Siedziałam w zimnym gabinecie na twardym, białym krześle. Tuż obok byli moi rodzice, widocznie zakłopotani i zmartwieni.
- Kiedy on wróci? - niecierpliwiła się mama, chodząc dookoła krzesła, na którym siedziałam.
Nagle drzwi do gabinetu otworzyły się i wyszedł doktor. Miał ponurą minę.
- Przepraszam... Państwa córka jest... - tylko tyle pamiętam z tego, co mówił. Jedyne, co widziałam, to zapłakanych rodziców.
Od tamtego dnia, który zdarzył się około 5 lat temu, mieszkam w szpitalu. Moi rodzice zginęli w okropnym wypadku samochodowym, rok po diagnozie mojej choroby. Dziadków też już nie mam, jestem chora, dlatego przebywam w szpitalu. Wiele pielęgniarek pocieszało mnie, gdy byłam smutna i zawsze były jakby moją rodziną. Mam dużo przyjaciół, więc nigdy nie czuję się samotna. Jednak zawsze odczuwam niepokój związany z moim zdrowiem. Każdy dzień jest dla mnie niepewny. Nie wiem, na co jestem chora, ponieważ sądzę, że tak jest lepiej.
Jednak każdego dnia było coraz gorzej. Czułam się coraz słabiej i zauważyłam jak moja dusza marnieje. Byłam jak ptak, któremu powoli wyrywano pióra. Traciłam wiarę w powrót do zdrowia. Jednak pewnego marcowego dnia jeden z moich bliskich przyjaciół opowiedział mi o tym jak odnalazł rodzinę za granicą, o której nigdy nie wiedział. Gdy tylko to usłyszałam zaczęłam mieć nadzieję, że może ktoś został z mojej rodziny, może ktoś będzie mnie odwiedzał i spędzał ze mną czas. Ta nadzieja zakiełkowała w moim sercu jak piękne nasienie kwiatu.
Ta nadzieja sprawiła, że zaczęłam szukać kogoś o takim samym nazwisku co ja. Gdy nic nie znalazłam wpadłam na pomysł by opisać swoją historię. Mimo tego wysiłku nic nie znalazłam, ale moja nadzieja nigdy nie zgasła mimo tego, że byłam już ptakiem bez piór nadal próbowałam się wzbić w powietrze. Znalazłam sposób na ucieczkę od choroby i problemów. Zaczęłam pisać książkę, bazowałam na swoich doświadczeniach. Po około sześciu miesiącach dałam do przeczytania moją ukończoną historię zaprzyjaźnionemu doktorowi. Był zaskoczony i powiedział, że jest to opowieść warta wydania, nawet zaoferował pomoc w jej promocji. Kilka tygodni później trzymałam w rękach moją książkę. Nie spodziewałam, że zdobędzie taką popularność. W internecie dużo o niej pisano. Wielu ludzi zaangażowało się w poszukiwania kogoś z mojej rodziny. Niestety wtedy nie byłam już w stanie opuścić swego łóżka. Nie ważne jak bardzo choroba mi doskwierała co noc kładłam się z uśmiechem na twarzy wierząc, że ktoś po mnie wróci.
Obudziło mnie pukanie do pokoju. Była to jedna z pielęgniarek.
- Pan doktor chciał przekazać, że odnaleziono twojego wujka! - Gdy to usłyszałam moje serce tańczyło ze szczęścia. Pielęgniarka mówiła coś więcej, ale nie mogłam się na tym skupić. Kilka minut później przyszedł doktor z mężczyzną u boku. Wytłumaczył, że jest to mój wujek, który dowiedział się o mnie z Internetu.
Od tamtego momentu odwiedzał mnie prawie codziennie. Mimo to, że byłam ptakiem bez piór on sprawił, że wybiłam się z beznadziei. Bardzo mu za to dziękuję.